Krasnolud Cromwell nie bez powodu zasłużył sobie na bezdyskusyjny tytuł najlepszego rzemieślnika Athkatli; jego oręża, zbroje oraz pozostałe części ekwipunku znane są wzdłuż i wszerz całego Wybrzeża Mieczy – a kto wie, czy nie dalej! - jako solidne, cenne, jako doskonałość i szczyt możliwości rzemieślniczej sztuki.
Sam Cromwell ma już swoje lata; to zabliźniony, niewysoki - nawet jak na krasnoluda – mężczyzna, który, zdawałoby się, na krok nie opuszcza pracowni. Od świtu po zmierzch dzierży w dłoniach potężny młot i w pocie czoła kuje kolejne bronie; dorobiwszy się tak wysokiego statusu, pracuje już tylko na szczególne zlecenia wręczone mu oficjalnie i bezpośrednio. To samotnik, którego zgryźliwy charakter pozbawił ostatniego ucznia; nie tęskni za nim - woli pracować sam w swojej samotni, skupiając się na sztuce jak prawdziwy artysta.
Do pracowni prowadzą wysokie, drewniane schody, za którymi znajduje się izba z gorejącym piecem i kowadłem, gdzie Cromwell przyjmuje również gości. Klapa w kącie pomieszczenia prowadzi do niższych pokoi, gdzie zapewne znajduje się sypiania krasnouda. Ściany przyozdabiają różnego rodzaju tarcze, tarcze pozbawione malunków, ale za to tarcze idealne – bezbłędnie wyważone, hardsze od smoczej łuski i jeszcze odeń piękniejsze. Zapytany, zawsze odpowie, ocierając z sadzy przepoconą twarz, że pod żadnymi warunkami nie są one na sprzedaż.