IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Główna sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Mistrz gry
Mistrz gry

Doświadczenie : 246

Liczba postów : 282
Data dołączenia : 14/03/2013

Główna sala Empty
PisanieTemat: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSro 14 Sie 2013, 10:04

Krzywy Żuraw jest gospodą, tak po prawdzie, najzwyklejszą w świecie. Gorszy od przybytków Promenady, spokojniejszy od Miedzianego Diademu i nie goszczący tak niezwykłej klienteli jak Pięć Dzbanów, wyróżnia się jeno tym, że jest pierwszą karczmą i w ogóle pierwszym budynkiem, na który pada wzrok przekraczającego miejską bramę.
Gospodarz nie może zaoferować wiele więcej, ponad ani czysty, ani brudny siennik dla gości bogatszych, lubo miejsce w stajni dla tych biedniejszych. Piwa nie chrzci ponad rozsądną miarę, a czasem serwuje nawet swym gościom gulasz wieprzowy -zwykle wtedy, gdy jakowyś przejeżdżający wóz potrąci jedną z jego świń, pasących się na ulicy.
Nie wiadomo, czy nazwa gospody została zaplanowana z góry, czy li też została urobiona wobec niemożności namalowania na szyldzie żurawia prostego. Jedno jest pewne -łatwiej zarazić się tu tężcem, niż li syfilisem, i łatwiej umrzeć z nudów, niż zostać pchniętym nożem.
Powrót do góry Go down
Faelar
(3) Kolec Chochlika

Doświadczenie : 21

Liczba postów : 23
Data dołączenia : 14/07/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Półelf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSro 14 Sie 2013, 11:39

Faelar wraz ze swoją niewielką towarzyszką wkroczył do gospody. Rozejrzał się po niej i podszedł do jednego z wolnych stołów. Z początku, wydawała mu się dobrym miejscem do zamieszkania, jednak teraz zastanawiał się czy aby na pewno. Pieniędzy na razie mu nie brakowało, mógł więc znaleźć sobie nieco lepsze lokum. Może Pięć Dzbanów, albo Mirthest.
- Groncaunerze, podaj proszę Nanie chleb z cukrem, a dla mnie miskę tego czegoś co było wczoraj na obiad - złożył zamówienie u karczmarza, po czym zwrócił się do gnomki.
- Zaczekaj tu chwilę, zaraz wrócę - po tych słowach udał się do swojego siennika, spod którego wyciągnął mały kuferek, w którym trzymał swój dobytek. Otworzył go małym, żelaznym kluczykiem, zamiarując wyciągnąć sakiewkę z oszczędnościami, jedynej rzeczy, która w tej chwili w nim się znajdowała, a którą skrzętnie ukrywał przed wzrokiem ludzi goszczących w oberży.
Powrót do góry Go down
Harfiarka
Mistrz gry

Doświadczenie : 95

Liczba postów : 96
Data dołączenia : 04/04/2013

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 17 Sie 2013, 18:42

Gnomka, jakby nie ona, szła za Faelarem w milczeniu, mało rozmowna. Miętoliła w drobnych dłoniach srebrną monetę, jakby na czymś wielce dumając; dopiero dotarłszy pod drzwi oberży, schowała ją z powrotem do kieszonki i weszła za półelfem do środka, wpierw uważnie przyglądając się swoim bosym, brudnym stópkom. Obejrzała się na oberżystę, u którego półelf zamówił posiłek.
Groncaunar zaś, otworzywszy aż usta w rozeźleniu nad impertynencją gościa - cukier?! patrzcie go, szlachciur jeden! - zirytowany rzucił brudną szmatkę na jeszcze brudniejszy szynkwas. Pokręcił głową z niedowierzaniem, kładąc ręce na fartuchu rozciągniętym przez biodra.
Staruszka przysiadła przy stoliku wskazanym przez Faelara, na skraju krzesła, jakby w popłochu rozglądając się w okół; niechybnie takich jak ona - brudnych i z ulicy - miano zwyczaj przepędzać z gospód, nawet tej jakości. Zdawało się, że nie patrzy za swoim towarzyszem i nie widzi wyciąganej przezeń sakwy - podobnie, jak dwóch staruszków opowiadających między sobą o niejakiej Amilli, bezwstydnej córce kowala, co dało się wywnioskować z przytłumionej wymiany zdań. Poza nimi i pijakiem chrapiącym z podwórka, oberża była pusta. Trwał poranek, słońce leniwie wstawało nad Athkatlą, przepuszczając pierwsze promienie słońca przez uświnione brudem szyby. Ostatni goście już wyszli - o własnych siłach lub wywleczeni przez karczmarza, nowi zaś jeszcze się nie zeszli. Skrytka pod lichym siennikiem Krzywego Żurawia jednakże, co Faelar musiał sobie w tejże chwili uzmysłowić, nie była najbezpieczniejszą z tych, które mógł sobie obmyślić...
Oberżysta stał już przed stołem, położył nań drewnianą michę z gęstą, zielonkawą cieczą, co sam zapewne nazwałby wczorajszą zupą; smród nie był jeszcze przeszywający i być może faktycznie dałoby się to jeszcze spożyć bez rozchorowania się. Nanie wręczył kawałek chleba.
- Nie ma cukru - odparł podniesionym, nieco urażonym tonem tak, by oddalony Fealar mógł go dosłyszeć.
Powrót do góry Go down
Faelar
(3) Kolec Chochlika

Doświadczenie : 21

Liczba postów : 23
Data dołączenia : 14/07/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Półelf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeWto 20 Sie 2013, 09:17

Wyciągnął z sakiewki sztukę złota, dwie srebrne monety i piętnaście miedziaków, po czym schował ją do torby. Pieniądze wrzucił tam luzem, prócz złotej monety, którą ściskał w dłoni, zamierzając zrzec się jej na rzecz staruszki. Podszedł z powrotem do zajętego stolika.
- Prze... przepraszam gospodarzu, jeśli w czymś ci uchybiłem. W miejscu, z którego pochodzę cukier nie jest czymś ani szczególnie niezwykłym, ani szczególnie drogim - wytłumaczył się Faelar. Karczmarz sprawił mu przykrość swymi słowy, gdyż półelf nigdy nie wywyższał się z racji swojego urodzenia. Mając w pamięci, co gnomka zrobiła z wręczoną jej srebrną monetą, nachylił się i wyszeptał jej do ucha.
- Tylko jej tu nie pokazuj, ktoś gotów byłby ci ją odebrać - mówiąc to, tak jak poprzednio, choć może nieco bardziej skrycie, wsunął złoto prosto w rękę Nany. Kiedy usiadł, zaczął jeść przygotowaną strawę. Popatrzył w oczy staruszce, jakby z oczekiwaniem.
- Kim więc jest ten człowiek, który mógłby mi powiedzieć więcej - pytanie było jak zwykle uprzejme, bez cienia niecierpliwości.
Powrót do góry Go down
Harfiarka
Mistrz gry

Doświadczenie : 95

Liczba postów : 96
Data dołączenia : 04/04/2013

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeCzw 22 Sie 2013, 23:54

Gospodarz jeno skinął głową, najwyraźniej przyjmując przeprosiny półelfa i odszedł od stolika do swoich zajęć; zajmując się znów myciem blatów i przeglądaniem zza szynkwasu brudnych szkieł, które nie zostały jeszcze przez klientelę stłuczone.
Gnomka zaś uchwyciła monetę w obie drobniutkie dłonie, odkładając pajdkę chleba na stół. Jej duże, czarne oczy zalśniły blaskiem niemal tak błyszczącym, jak samo złoto. Przez chwilę obracała ją w palcach... zaraz potem pieniądz zniknął w połach jej sukienki, aż trudno się było zorientować gdzie dokładnie i kiedy. Usłyszawszy pytanie, strapiła się nieco, by zaraz spojrzeć we własne, brudne stopy - jakby się czymś wielce frapując. Ozwała się w końcu cicho:
- Za dobroć dobrocią się odwdzięczę... Choć pajdka bez cukru, a nogi wciąż bez butów - nie omieszkała pomknąć z przekąsem. - To nie człowiek, dobry panie, a gnom, bardzo stary i bardzo chory. Ciężko ci się będzie z tym gnomem dogadać, przestrzegę od razu, tedy nie powinieneś próbować, póki nie znajdziesz sposobu, by skruszyć jego serce. Jesteś uprzejmy i chętnie się dzielisz, ale dla gnoma to za mało, kiedy ten w żałobie. - Wciąż nie patrzyła półelfowi w oczy. Jej drobna rączka powędrowała do chleba i oderwała odeń kawałek skórki, który zaczęła miętosić palcami. - Jerry był dobrym chłopcem, ale złapali go za rękę. Nie chciał uczynić niczego złego, dobry panie, wiedziony głodem zabrał ze straganu tylko starą rybę, nic ponadto. Ale któżby słuchał tłumaczeń bezdomnego młokosa, tutaj, w mieście, którym rządzi złoto? Zamknęli go w kazamatach i dzisiaj gnije, choć nic nie uczynił. Jego widok uradowałby serce każdego starego gnoma. Choroba coraz mocniej przyćmiewa umysł starca, ale Jerry zawsze pomagał mu pamiętać. I wdzięczny byłby... Wdzięczny jak nikt. - Jakby nieśmiało teraz dopiero wzniosła wzrok na Faelara, przełykając kęs chleba. Jej twarz znieruchomiała, przepełniona napięciem... choć głos tego nie zdradzał, niezwykle mocno przeżywała to, o czym mówiła.
Powrót do góry Go down
Faelar
(3) Kolec Chochlika

Doświadczenie : 21

Liczba postów : 23
Data dołączenia : 14/07/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Półelf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 24 Sie 2013, 10:43

Słuchał uważnie słów gnomki, po czym przez chwilę zamyślił się. Kochał pomagać, czuł wtedy, że ktoś go potrzebuje, że jego działania, mogą odmienić czyiś paskudny los. Często jednak, był podle wykorzystywany i w końcu zostawał bez grosza przy duszy, podczas gdy ci, którym pomagał nagle nie mieli dla niego czasu. Zawsze dzięki łasce Tymory udawało mu się jakoś zgromadzić nowe fundusze, zacząć od nowa. Niemniej ile razy jeszcze było dane mu, dostąpić pomocy od Radosnej Pani. Swoimi uczuciami, niezbyt się przejmował, jego serce zawsze było pełne optymizmu i miał mocne, jak skała uczyniona z diamentu przekonanie, że nic nie jest w stanie złamać jego ducha. W głowie pojawiła się natrętna myśl, czy przypadkiem Nana, nie jest jedną z tych istot, których potok próśb wypływających z ust, kończy się wraz z ostatnim wydanym przez Faelara miedziakiem. Szybko jednak odegnał tę myśl, najwyżej znowu będzie musiał zacząć od nowa. Spojrzał staruszce w oczy, starając się poznać, czy nie ma w nich jakichkolwiek, złośliwych iskierek, lecz kiedy ujrzał autentyczne przejęcie, poznał, że musi chodzić o członka rodziny lub bliskiego przyjaciela.
- Pomożemy mu Nano - rzekł po dłuższej chwili, uśmiechając się pokrzepiająco. Dokończył jedzenie, wylizując miskę do czysta. Nie cierpiał gdy choć odrobina jedzenia, za które zapłacił się marnowała.
- W drodze do lochów, przejdziemy się promenadą i zrobimy zakupy, co ty na to? - zaproponował gnomce, po czym zwrócił się do karczmarza.
- Ilem ci winien, za mój pobyt w tym miejscu?
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 24 Sie 2013, 15:29

Krzywy Żuraw, jednakże, takoż nie był do końca tym, czego Cailean się spodziewał. Gdy tylko przeszedł próg, obrzucił wnętrze pogardliwym spojrzeniem. Pusto, brudno i ciasno, chętnych dziewek brak. Z podwórka dobiegało jakoweś chrapanie, czy był li tu ktoś, kto nie musiał jeszcze wspierać się laską? Dwóch dziadków, stara gnomka... i elfi brat w tym ponurym miejscu. Łaciaty kudłaty pies niespokojnie trzymał się blisko jego nogi, bard już na wejściu zadarł głowę wysoko. Miał nadzieję, że zagra za michę ciepłego jadła, nie miał jednak zamiaru strzępić sobie języka dla głuchych uszu starców. Abstrahując od skromnej liczebności publiki, szczerze wątpił, by potrafili docenić wysublimowany kunszt wielkiego artysty.
- Wody - rzucił w stronę karczmarza, a następnie ruszył ku ławie znajdującej się nieopodal Fealara oraz gnomki, gwiżdżąc przy tym na psa, by nie został w tyle. Zrzucił na pusty stół yarting, aż struny muśnięte powietrzem zadrgały, wydając melodyjny dźwięk. Zrzucił ciążący mu miecz, na ławę, tuż obok siebie. Wreszcie, zsunął z ramion podróżniczy płaszcz; trzeba mu było odpocząć po dalekiej wędrówce. Nawet, jeśli miejsce nie było mu przyjemnym, musiał gdzieś nabrać sił - wydawał się raczej znużony, pozbawiony energii, pomimo wczesnej pory rześkiego poranka. Westchnął niemrawo, rozpierając się na ławie wygodniej; dopiero teraz jął błądzić wzrokiem po klientach, na dłużej zatrzymując się wzrokiem na licu półelfa pochłaniającego posiłek w towarzystwie pomarszczonej gnomki. Zawartość jego talerza nie wyglądała szczególnie zachęcająco, ale bez wątpienia byłaby lepsza od ssącego żołądka...
Powrót do góry Go down
Harfiarka
Mistrz gry

Doświadczenie : 95

Liczba postów : 96
Data dołączenia : 04/04/2013

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeNie 01 Wrz 2013, 02:01

Nana, dojadając ostatnie kęsy chleba, patrzyła na talerz Fealara; wątpliwe, by wciąż była głodna, raczej ze smutkiem spuściła wzrok z lica półelfa. Jej oczy, duże i czarne, musiały być w tym momencie szczere - żadne kłamstwo nie udźwignęłoby tak potężnych emocji. Jakby bez zrozumienia kiwnęła tylko głową, gdy zaproponował spacer po Promenadzie. I choć nie odpowiedziała nic, z jej pomarszczonej twarzy nietrudno było odczytać oznaki wdzięczności.  Kiedy zawołał oberżystę, odwróciła wzrok, nie chcąc się wtrącać w ich wspólną rozmowę. Zwróciła spojrzenie w stronę elfa, który właśnie nawiedził Krzywego Żurawia, a którego trudno jej było przeoczyć.
- Srebrna moneta wystarczy, z rana żeście opłacali, co było zaległe - odpowiedział karczmrz, wychodząc zza kontuaru w stronę Fealara, poprawiając połatany kuchenny fartuch. Po drodze niedbale położył zarysowaną szklanicę z mętną wodą przed Caileanem, obrzucając znaczącym spojrzeniem jego psa. Zwrócił się do pierwszego.
- Wybywacie? - westchnął. - Dobrze się was gościło - przyznał, widno mając w pamięci nienaganne zachowanie bywalca, które w tych stronach do częstych nie należało. - Gdyby było ci czegoś jeszcze trzeba, zawsze się tu znajdzie kawałek siennika, a może nawet coś do zwilżenia gardła. Gdybyście tylko jeszcze kiedyś przejeżdżali przez Athkatlę...
Powrót do góry Go down
Faelar
(3) Kolec Chochlika

Doświadczenie : 21

Liczba postów : 23
Data dołączenia : 14/07/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Półelf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeWto 03 Wrz 2013, 18:21

Kiedy do izby wkroczył mężczyzna, półelf obrzucił go krótkim spojrzeniem, po czym jął wyciągać z torby jedną z pozostałych tam srebrnych monet. Gdy zakończył poszukiwania, wręczył metalowy krążek oberżyście.
- Dziękuję ci za twą gościnę, z pewnością nie omieszkam polecić twojego przybytku, przygodnie napotkanym osobom - odrzekł karczmarzowi, po czym podniósł się z miejsca. Nie było czasu do stracenia, musiał zacząć opracowywać jakiś plan. Możliwe, że strażnicy wypuszczą drobnego złodziejaszka, za równie drobną łapówką, do tego jednak wolałby się nie posuwać. Byłoby dobrze gdyby można za niego wpłacić jakieś odszkodowanie, poszkodowanym przez niego osobom. Przyjrzał się dłużej elfowi, wyglądał na jakiegoś barda, pewnikiem był ciekawą personą znającą wiele opowieści, jednak sprawa Nany była poważniejsza od zaspokajania własnej ciekawości. Podniósł się i ruszył w kierunku wyjścia na ulice Miasta Pieniądza.
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimePią 13 Wrz 2013, 15:04

Malec wparował do Krzywego Żurawia w iście doskonałym nastroju, choć wcześniej musiał nieco powalczyć z niechętnie otwierającymi się drzwiami. Naparł na nie całym sobą i już znalazł się w środku.
Wcześniej spędził parę dni w spokoju z matką i ojcem, aż domostwo rodu Saltarello nie zabłyszczało nawet w swych najciemniejszych kącikach. Dom na zawsze pozostanie azylem niziołka, niczym nieskażoną kopułą bezpieczeństwa. Jednak pod szarą czupryną Rufusa wciąż biły się myśli na temat Kuli Sfer. Ach, ta Kula, ta niesamowita budowla wprost znikąd! Musi ktoś w końcu odkryć jej wnętrze, musi! Dlatego też postanowił znaleźć chętnych mężów i odważne dziewice, którzy będą chcieli podjąć wyzwanie. Wyzwanie nie byle jakie! Wspaniałą przygodę, przygodę absolutną!
Rufus szkicował w głowie towarzysza idealnego, który zna się na bitce lub czymkolwiek pożytecznym. Nie chciał jednak zwrócić się do najemników, gdyż sakwa, mimo pochodzenia, zadziwiająco lekka się stała. W dzisiejszych czasach każdego dotknie kryzys, oj każdego! Dlatego miał cichą nadzieję, że lakoniczne informacje o tajemniczej Kuli wystarczą.
Rufus rozejrzał się po pomieszczeniu swymi błękitnymi oczyma i już! Wychwycił elfa, który wyglądał jak podróżnik z prawdziwego zdarzenia. Uśmiechnął się szeroko do samego siebie i był to pierwszy uśmiech od dawna. Nieznajomy miał na sobie skórzaną zbroję (zresztą całkiem dobrej jakości), płaszcz i miecz! Prawdziwy miecz tuż przy boku, u licha! Więc pewnikiem umiał walczyć. Wokół panoszyło się wielu typów, ale nikt nie wyglądał na tak przygotowanego!
I już Rufus podreptał do istoty, która okazała się elfim mężem. Ukłonił się przed nim i rzekł:
- Czcigodny panie, nazywam się Rufus Saltarello, czy mógłbym zająć chwilę? Toż sprawa niecierpiąca zwłoki ani zwłok żadnych, naprawdę. Chodzi mi o Kulę Sfer...
I urwał, czekając na reakcję nieznajomego. Czy go przegna? Czy może podejmie dialog z szarowłosym niziołkiem?
Patrzył prosto w oczy.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 14 Wrz 2013, 15:30

Cailean wziął w dłonie szklanicę i uważnie obejrzał ją pod światło, wystawiając w stronę okna, obracając naczynie w dłoniach; pragnął uważnie przyjrzeć się czystości płynu. Nie był takim idiotą, żeby pić w oberży wodę, dla siebie wziąłby wino, nie mógł go jednak przecież podać psu. Wylał parę kropel na otwartą dłoń i wystawił ją pod pysk brytana, pojąc tym sposobem zwierzę. Jednym okiem obserwował Fealara; być może wzrok Caileana był zbyt nachalny i półelf wystraszył się, jakoby Cailean chciał mu zeżreć posiłek, że pochłonął go tak szybko, a zaraz potem uciekł? W skostniałym Mieście Pieniądza wszystko mogło być możliwe! Trochę żałował, wolał pomówić z nim, niż z karczmarzem. Karczmarze dużo wiedzą... ale rzadko trzymają język za zębami.
- Wina - krzyknął więc za nim, nie odejmując spojrzenia od kudłatego psiego pyska. Zbierał chaotycznie porozrzucane myśli, dumając nad kolejnym krokiem, gdy z owego zamyślenia otrząsnęła do niewielka istota mocująca się z drzwiami karczmy - niziołek, rabanu narobił co nie miara. Elfa nie zdumiało, że przybysz pomknął akurat ku niemu, z rana oberża świeciła pustkami. Prócz nich wewnątrz siedziało jedynie paru starców, z podwórka dobiegało chrapanie pijaka wciąż zmożonego wczorajszym snem. Choć łypnął na niziołka jednym okiem, nie odwrócił się ku niemu. Wciąż patrzył na psa, łapczywie chlapiącego ozorem w podawanej wodzie. Uśmiechnął się półgębkiem na powitanie, nie pamiętał, by ktokolwiek nazwał go kiedyś czcigodnym.
- Siadaj, przyjacielu - odparł; czym była kula sfer, tego wiedzieć nie miał prawa. Wspomnienie o sprawie pilnej zaś, na to wyglądało, nieco go rozbawiło. - Czego niziołek o tak dostojnych manierach szuka pod cieknącym dachem Krzywego Żurawia?
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 14 Wrz 2013, 21:14

Wspiął się na styrane krzesło i klapnął nań głucho nieco onieśmielony. Wcześniej jednak podziękował w duchu Cyrrollalee, że bezsprzecznie czuwała nad nim, pozwalając znaleźć godnego słuchacza. Taka ulga! Pierwszy strzał, strzałem w dziesiątkę!
Sam nie zamówił niczego, wolał zaoszczędzić parę monet na przyszłą podróż. Najdłuższą podróż, o której już opowiedział rodzicielom! Dodał wtedy dziarsko, żeby na niego nie czekali, ażeby uzbroili się w cierpliwość. Zapewnił również, że ich nazwisko stanie się już niedługo najpopularniejsze w całym Faerunie. Za sprawą Rufusa, rzecz jasna, który wraz z odważnymi przyjaciółmi spustoszy Kulę Sfer. Snuł dalekosiężne plany, bez wątpienia i bez przerwy.
Teraz przyglądał się twarzy elfa - zawsze zaskakiwała go uroda tych istot. Niczym nieskalane lico towarzysza było jak marmurowy posąg. Policzki niziołków chociaż zdobi rumieniec ciekawości, a tutaj nic, na bogów, nic!
No, może poza tatuażem jegomościa, ale to przecież nie jest zasadą wśród tej rasy. Ciekawe co znaczy ta ozdoba? Postanowił, że zapyta nieco później.
Rzucił też okiem na zwierzęcego przyjaciela. Taki wielki! Jak koń dla niziołka!
- Gryzie? - rzucił Rufus, zauroczony tak potężnym psem, zajętym popijaniem wody. - Niesamowity, naprawdę. Wiedział jegomość, że nasze armie dosiadają psów wierzchowych? Mkniemy na nich jak wy na koniach. Do rzeczy jednak...
Odchrząknął, by nie gadać za dużo na niepotrzebne tematy. Ale ten kudłacz był prawie dwa razy większy od niego samego. Niesamowite! Zawsze marzył o wierzchowym psie!
- Nie wiem, czy jegomość stąd, czy słyszał o tajemniczej Kuli Sfer. - zaczął z teatralnym przejęciem w głosie. - Znajduje się ona w sercu slumsów, pojawiła się tam znikąd, straszy tamtejszą ludność wśród miejskiej zabudowy. Niewiele o niej wiadomo, choć węszą wkoło Zakapturzeni Czarodzieje. Jeśli jegomość wie nieco o tej organizacji - musi też wiedzieć, jak potężna jest. A jednak na nic ta potęga się zdaje! Wiedzą nawet mniej, niż ja, prawdę mówię! Ja miałem dostęp do ksiąg, mam przyjaciół, którzy węszą lepiej od nich. Chciałem... nie wiem, czy to nie naiwne... ale chciałem pewnego dnia iść z kompanią na podbój tego miejsca.
Rufus podrapał się po szarej czuprynie i zamyślając się ścisnął palcami dolną wargę. Być może jest zbyt śmiały? Być może zbyt wiele sobie wyobraża? Kontynuował jednak, nie dając się zniechęcić ponurym myślom:
- Wiem, że to miejsce skrywa wiele potężnych artefaktów. A jeśli nie potężnych to na pewno bardzo kosztownych. Dlatego chciałem poznać zaufanych sobie ludzi, by przekroczyć próg tego miejsca, zmierzyć się z żyjącymi tam istotami i wziąć w posiadanie te wszystkie cudowności! Byłaby to niezapomniana przygoda, o której bardowie śpiewaliby potem pieśni!
Niziołek mówił ściszonym głosem, lecz z takim przejęciem, na jaki tylko go było stać. Szczery w swych poczynaniach miał nadzieję, że elf nie wyśmieje go i nie poszczuje psem.  Takim uroczym psem!
- Mógłbym się dowiedzieć, jak wam na imię? - zapytał na koniec, nieco studząc zapał.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSro 18 Wrz 2013, 18:24

- Po cóż miałaby gryźć mniejszych od siebie? - zapytał, wciąż nie odwracając na niziołka oczu, gdy brytan wylizał z jego dłoni ostatnie krople wody. Zdawało się, że elf nie jest tym faktem szczególnie zachwycony, zaślinioną dłoń przez moment trzymał w powietrzu, po czym, po chwili zawahania, wytarł ją  o bujną, białą sierść psa. - Nie gryzie - zapewnił. - Małe kąski połyka w całości. Straszne są z nią przez to kłopoty, potwornie się potem dławi. Marny byłby z niej wierzchowiec. - Skrzywił się, kiedy pies chlasnął jego dłoń ozorem, ostatecznie wytarł dłoń ze śliny o własne gacie.
Uwolniwszy się od psiej śliny, Cailean wysłuchał, co miał do powiedzenia niziołek; rozparł się wygodnie na ławie, arogancko zadzierając przy tym nos. W rękę uchwycił kielich z winem, raz za czas popijając zeń łyk. Na jego twarzy malował się uśmiech - niewiadomego, ale podejrzanego pochodzenia.
- Hola, hola, mały przyjacielu - przerwał mu po dłuższym czasie; niziołek, zdawało się, szybciej mówił, niż myślał. - Dopiero co przybyłem do miasta, minąłem mury i usiadłem w oberży. Zacznij od początku, czym jest ta kula sfer i po co ją podbijać? Ogłaszanie niepodległości skrawka jakowejś chaty w centrum slumsów stolicy Amn nie wydaje się ani rozsądne, ani godne wielkiej pieśni. Jeśli chc... - urwał. Wzrok wbił w oczy bajarza, przez moment wwiercając się w nie z mieszaniną czegoś pomiędzy niedowierzaniem a złością, trwało chwilę, nim jął mówić dalej.
- Nazywam się Cailean - odparł lodowato. - Cailean Siedmiopalcy. - Jakby na poparcie słów wzniósł prawą dłoń, zdecydowanie pięciopalczastą, a wzniósł ją jak jakowyś skarb, conajmniej tak cenny, jak wszystkie te, o których opowiadał Rufus. - Nie wiesz, kim jestem? Nieistotne. - Odłożył kielich na stół, splatając palce obu dłoni i kładąc je przed sobą, jak na człowieka interesu przystało, głoś ściszył, jakby jął mówić o jakowymś szemranych sztukach. - Moje pióro zdoła uczynić cię wielkim bohaterem, choćby jedynym twoim dokonaniem była obrona własnej babki przed bezzębnym szczurem. Rufus Saltarello, Najmężniejszy z ludu Lekkostopych, Zdobywca Kuli, czymkolwiek by nie była, Pierwszy z Kompanii, przywódca najemników ratujących slumsy przed cudacznym medium, Zabójca Glabrezu. Dziewki będą na twój widok mdlały, a mężowie rzucą Ci nagie miecze w poddańczym geście. Starczy jeden poemat o tym chwalebnym czynie, tak niewiele dzieli cię od sławy... - Kącik jego ust uniósł się wyżej, lecz oczy się nie śmiały.
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSro 18 Wrz 2013, 21:31

- Mniejszy jestem, ale żaden ze mnie kąsek, bowiem niziołki są dość żylaste, a to nie brzmi smakowicie, prawda? - odparł dziarsko, odwracając w końcu wzrok od zaślinionej suczki. - I faktycznie nieco się zapędziłem, wybaczy jegomość, poskładam zaraz cały mój wywód do kupy. Czasami ponoszą mnie fantazje.
Tak mówiąc, Rufus nabrał powietrza do płuc i odetchnął, składając dłonie jakoby do modlitwy. Dał sobie parę chwil, by wsłuchać się w ciszę, która niezwykle rzadko nawiedzała to miejsce. Za dnia Krzywy Żuraw tętnił życiem; bójki, rozboje i zachlane mordy były wielkimi atrakcjami. Teraz jednak było tutaj niemal jak w domu. No, może poza nieprzyjemnym zapachem, którzy czasem przemykał jak zagubiony duch.
- Kula Sfer to nie żadna chata! - rzekł niecierpliwie Rufus, ale słysząc, że Cailean to przybysz niezaznajomiony w dziwnościach Amn, uśmiechnął się ze zrozumieniem. - Kula Sfer już samą swą nazwą powinna intrygować. Jest to swoisty przybysz z innych sfer! Pojawiła się już jakiś czas temu, z przyczyn nikomu niewiadomych i stoi po dziś dzień, tajemnicza i niezbadana. Jest doprawdy ogromna, choć nieco zakurzona. Wydaje mi się, że wewnątrz znaleźlibyśmy sieć korytarzy i pomieszczeń, pewnikiem ciemnych. Pewnikiem niebezpiecznych. Korytarze i pomieszczenia skrywają wiele drogocennych skarbów, to jasne!
Ze strony Caileana padło też pytanie po co podbijać Kulę. Zdziwiło to malca, choć chwilę musiał się zastanowić, by obrać to we właściwe słowa. Postukał palcami o drewniany blat i odparł:
- Niezbadane jest to miejsce i dziewicze, drogi Caileanie. Żadna z ras Powierzchni nie przekroczyła progu Kuli Sfer, rozumiesz co mam na myśli? Tam wciąż skrywane jest to, co zostało złożone w innych sferach. Jest to budowla tak potężnych rozmiarów, że głupią byłaby myśl, iż stałaby pusta. Wewnątrz Kuli coś jest, Caileanie, nic nie dzieje się bez wyraźnej przyczyny.
Rufus przez chwilę chciał stanąć na krześle, by zrównać się z rozmówcą, tak bardzo przejęty był przygodą. Odstąpił jednak, wiedząc, że byłaby to oznaka złego wychowania. Poruszył się niespokojnie i mówił dalej, wciąż przyciszonym głosem:
- Ja wiem jak tam się dostać. Mam pewien trop, który pewnikiem nie prowadzi do ślepego zaułka. Dlatego tak mi zależy na spotkaniu paru kompanów, którzy ruszą na podój tego miejsca. Czy masz jeszcze jakieś pytania? Nie zależy mi o nieprawdziwych pieśniach; właściwie wcale nie zależy mi na rozgłosie. Zależy mi na zbadaniu tego, co niezbadane. A jest to na wyciągnięcie ręki!
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeCzw 19 Wrz 2013, 01:02

- Jesteś szalony - oświadczył Cailean, mocniej rozpierając się na ławie i spoglądając z góry na Rufusa z uśmiechem coraz weselszym. Opowieść niziołka musiała mu się zdać niewiarygodną, irracjonalną... właściwie mogła być wzięta po prostu za żart, bo kto pierwszej napotkanej osobie zdradza takie tajemnice?  - Dziewicze miejsca znajdziesz poza murami miasta, pośród pagórków i rzek, miejsca w zamkniętych kulach nie są dziewicze. Są niezbadane i zdradzieckie, a przy tym potwornie niebezpieczne, jak głębiny pradawnych oceanów, gdzie błądzą krakeny. Co przybywa z Otchłani, w Otchłani zostać powinno; żadnej podobnej rzeczy nie powinien dotykać ani człowiek, ani elf, ani też niziołek, nawet o najmężniejszym sercu. Cokolwiek w tej Twojej kuli siedzi, niech tam siedzi dalej.
Zdawało się, że Caileana niespecjalnie porwała opowieść niziołka. Rufus musiał też zauważyć, że elf drgnął niespokojnie, dopiero wówczas, gdy usłyszał, że tego nie interesują pieśni. Nos wyżej jeszcze zadarł, nawet, jeśli wcześniej zdawać by się to mogło niemożliwe, i powoli powtórzył za rozmówcą, ostrożnie ważąc słowa.
- Nic nie dzieje się bez przyczyny... A dla jakiej ptak nad ranem śpiewa, po co słońce śle promienie? - Odtrącił kudłaty pysk łaszącego się do siebie psa. - Pewnych rzeczy nie wyjaśnisz, nawet przy pomocy największego mędrca; stare księgi nie znają odpowiedzi na wszystkie trapiące nas pytania. Ani na moje, ani na twoje. - Skinął uprzejmie głową, nim wypił kolejny łyk wina. - Jak wspomniałem, dopiero co przybyłem do miasta. Nie wiem, gdzie mógłbyś szukać dobrych najemników, mały odkrywco. Bacz jednak, kogo wypatrujesz. Potrzebujesz do tego zadania mężów potężnych i nieustraszonych, nadzwyczaj wiernych złotej monecie. Mam nadzieję, że nie narzekasz na biedę, pomoc taka będzie cię wiele kosztować. - Albo nawet nie pomyślał o tym, iż to jego wzięto właśnie za najemnika, albo zwyczajnie rżnął głupa, po samej twarzy ciężko było to określić. Gaduła, jednakże, był z niego nie mniejszy, niż z samego Rufusa.
- Nie interesują cię moje pieśni, przyjacielu - zdawało się, że jego głos przybrał chłodniejszą barwę - ale nie powinienem winić cię za ignorancję, pochodzisz z prostego ludu. Zakładając, że to wszystko, o czym mówisz, jest prawdą... więc mówisz, że Zakapturzeni Czarodzieje zmierzają w tym samym kierunku, co ty, ale zamierzasz ich uprzedzić i zgarnąć im łupy sprzed nosów? - Usta elfa wygięły się znów w podejrzanym uśmiechu, kiedy ten przyglądał się badawczo niziołkowi.
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeCzw 19 Wrz 2013, 18:57

- Drogi Caileanie - odezwał się od razu Rufus, ani na sekundę nie tracąc zapału wobec swych planów. - Ja nie powiedziałem, że nie interesują mnie pieśni, a jedynie ich nieprawdziwa treść i naginanie rzeczywistości. To były twoje słowa, a dodatkowo obraziłeś mnie dwa razy, zupełnie bez powodu. Mylisz się, jeśli uznajesz moich pobratymców za prosty lud. Wydaje mi się, że nasza wrażliwość na sztukę i piękno wcale nie odbiega od wrażliwości najpiękniejszej z ras. Wiesz o nas zdecydowanie za mało, by traktować nas z góry. A sztuka powinna przekazywać esencję prawdy, czyż nie?
Malec nie czuł jednak szczególnej urazy, wiedział bowiem doskonale, że pasja zaślepia i każe spoglądać jedynie poprzez jej pryzmat. Doszło do niego po chwili, że sam miał podobnie - uśmiechnął się na tę myśl.
- Nie jestem więc ani ignorantem wobec sztuki, ani karzełkowatym prostakiem - podsumował, stukając swymi palcami o blat stołu pod rytm swych słów. - Ale przyznam, że jest coś we mnie z szaleńca. Wierzę, że ptak śpiewa, by inspirował muzyków do śpiewu, by zwiastował dobry dzień, by czynił dzień piękniejszy. Wierzę, że słońce śle swe promienie dla nas wszystkich, bo my, istoty żywe jesteśmy przyczyną. Dlatego tak ważne jest to, by odkrywać jak najwięcej! Dano nam przecież taką szansę, drogi Caileanie. Czy wciąż uważasz mnie za głupca, czy jedynie za narwańca?
Rufus pokręcił przecząco głową na słowa o najemnikach. Nie, nie o to mu chodziło, nie tak to ma wyglądać. Najemnicy Amn to banda złodziei i oszustów, którzy wykorzystaliby jedynie okazję do grabieży i samego Rufusa. Nie warto.
- Zakapturzeni Czarodzieje nie są tak sprytni, za jakich się uważają - mówił dalej szarowłosy niziołek po raz pierwszy spoglądając elfowi prosto w oczy. - Są pasożytem pożerającym Amn. Płoną jednak z frustracji, wiedząc, że nie mają dostępu do Kuli Sfer. Dlatego tak mi zależy, dlatego tak snuję te szalone plany. To nie jest takie niemożliwe, Caileanie, choć brzmi niesamowicie. Zaczepiłem cię tutaj, zupełnie obcą istotę, ale tak właśnie miało być. Cyrrollalee nigdy mnie nie zawiodła, jeśli chodzi o intuicję, drogi panie! Nie działam w pojedynkę, niczego sam bym nie osiągnął.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimePią 20 Wrz 2013, 22:24

Wpatrywał się w niziołka z tym samym aroganckim uśmiechem przyklejonym do twarzy; wsłuchiwał się w jego słowa i patrzył prosto w oczy. I wyraz ten nie zmienił się ani wtedy, gdy niziołek rugał go, za nieznajomość niziołczej rasy, ani wtedy, gdy pouczył go, czym jest sztuka, ani, gdy mówił o pięknie, ani nawet wtedy, gdy jął wskazywać niekompetencję Zakapturzonych Czarodziejów. 
- Nie - odpowiedział krótko na pierwszy z wywodów, a głos jego brzmiał, jakby przekazywał największą z oczywistości, absolutnie niepodlegającą dyskusji. - Sztuka nie mówi prawdy. Sztuka nie mówi o prawdzie. Sztuka też  się z prawdą nigdy nie mija. Sztuka prawdę tworzy, Rufusie. Nie rozumiejąc tego, tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że wiesz o niej tyle, ile ja o twoim ludzie, więcej nic. Znasz jej powierzchowność, widzisz jak wygląda, ale nigdy nie poznałeś głębi.
Cailean wpatrywał się jednak w niziołka z czymś, co przy dużej chęci można by uznać za zaintrygowanie. Powoli, może nieco kpiąco, kiwnął głową.
- Z opinią, czy jesteś głupcem, czy nie, muszę się jeszcze wstrzymać - rzekł takim tonem, jakby mówił o pogodzie lub barwie tęczówek Rufusa. - Więc mówisz, że Zakapturzeni nie są tak sprytni, za jakich się mają... - powtórzył za nim powoli, wznosząc wzrok ponad głowę niziołka, kilka razy stuknął palcami w blat stołu. - Do głowy by mi nie przyszło - zapewnił najszczerzej, jak tylko potrafił. - Pasożyty, frustracja... brzmi to, jakbyś ostro miał z nimi na pieńku, nie mylę się? Zabawne, sądziłem, że uczciwi obywatele Amn nie lękają się, ani nie myślą o nich zbyt wiele. Czyżbyś zawinił im w jakiś szczególny sposób, że tak mocno pragniesz im dopiec?
Powrót do góry Go down
Monty
(3) Kolec Chochlika

Doświadczenie : 6

Liczba postów : 22
Data dołączenia : 07/09/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 21 Wrz 2013, 21:46

Od dłuższego czasu dało się słyszeć dziwne stukotanie drzwi wejściowych. Któż się tak dobijał, skoro drzwi były otwarte? Nim ktokolwiek zdążył zareagować, a karczmarz wyciągnąć nóż na wypadek gdyby byli to bandyci, przez uchylone już wrota karczmy zaczęła przeciskać się gruba, bordowo-zielona kratka. Następnie, po berecie, ukazała się brązowa kamizelka założona na cytrynową koszulę i beżowe spodnie. Do izby wparował niewielkich rozmiarów ludek z owłosionymi nogami. Bosymi stopami podreptał do szynkwasu. Podciągnął spodnie i zaczął wspinać się lub siłować z rozklekotanym krzesłem. Właściwie ciężko było zrozumieć co też ten nicpoń wyrabia, ale po dłużej chwili zrezygnował i zwrócił się do elfa.
 - Hej, ty duży! Dlaczego mi się przyglądasz? Nie mógłbyś mnie... podnieść? - powiedział hardo, poza ostatnim zdaniem, przy którym wyraźnie się zawstydził.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSro 25 Wrz 2013, 18:49

Wyraz Caileana zmieniał się nie do poznania, kiedy patrzył tak ponad głowę niziołka. Wpierw trwała na nim koncentracja, później przerodziła się w zaciekawienie, aż jego elfickie brwi wzniosły się wysoko w najszczerszym zdumieniu. Kolejny niziołek, uśmiechnął się półgębkiem, z rana tylko owa niskorosła rasa pojawia się w karczmach; ludzie śpią w rynsztokach - jak ten pijak na zapleczu.
- Podziwiam miejscowy koloryt - odparł dźwięcznie, głośniej, by dosłyszał go po drugiej stronie karczmy; głos Caileana był mocny jak dzwon i wydobywał się z głębi. Jego twarz nie zdradzała emocji, ani kpiny, ani otwartości - do czasu, aż usłyszał jego raczej osobliwą prośbę. Ukradkiem zerknął na Rufusa, jakby pytająco, czy to jest właśnie to czego elf o niziołczej rasie nie wie, po czym kurtuazyjnie skinął Monty'emu głową. Jego usta drgnęły w rozbawieniu.
- Podnoszę w górę serca, od kiedy potrafię mówić, mały przyjacielu - odpowiedział, chwytając dłonią gryf leżącego na ławie, obok niego, yartingu, aby zwolnić miejsce przy stole, który obsiadł wraz z Rufusem; przeniósł instrument na kolana. - I równie długo dodaję skrzydeł dzielnym wojownikom... ty jednak nie potrzebujesz latać. Starczy, że wybierzesz niższe siedzisko.
Na oko zdało mu się, że krzesło było od ich ławy jednak wyższe - wszakże Rufus zdołał na niej usiąść sam. Przyglądał się drugiemu niziołkowi badawczo, widno na czymś dumając; myśli jego były jednak skryte.
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeCzw 26 Wrz 2013, 15:56

- Pod groźbą Czarowięzów zabronili użycia magii w Athkatli - odpowiedział po dłuższej chwili ciszy. Oczy niziołka w mig rozwarły się szerzej, zupełnie jakby czegoś się przestraszył. Była to jednak najczystsza oznaka niechęci. Nienawiści. Było w tym coś niepokojącego czy niezdrowego. - Wszelkie praktyki, które przywłaszczyli sobie są innym niedozwolone. Mam nadzieję, że o tym wiedziałeś. A jeśli nie to wiesz teraz... wiesz także dlaczego nie szanuję tej bandy.
I uśmiechnął się na te słowa, jakby przed chwilą nieśmiało opowiadał żart. Teraz zastanawiał się nad rozumieniem sztuki przez Caileana. Być może artysta miał rację, być może tak właśnie było... ale coś mu nie pasowało. Rufus postanowił, że w przyszłości zboczy na ten temat.
- Dlatego chcę być przed nimi, będzie to pierwszy krok do zmian. Mój dom potrzebuje zmian, a tutaj jest mój dom.
Nie zauważył na początku wcale, że Krzywy Żuraw przyjął kolejnego przedstawiciela jego rasy. Drgnął dopiero, gdy elfi towarzysz skierował swe słowa w inną stronę. Odwrócił głowę i zaskoczony zawołał:
- Monty, na wszystkich bogów kanonu! Kopę lat, przyjacielu! Co się stało, że tutaj zawitałeś? Jak miewają się twoi najbliżsi? Czcigodny Caileanie, to mój kuzyn, wybacz za jego maniery, czasem wydaje mi się, że to gnom, nie niziołek...
Na widok znajomej twarzy rozpogodził się na dobre.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 12 Paź 2013, 10:00

Cailean wpatrywał się w Rufusa bez entuzjazmu widocznego u niziołka. Choć w jego oczach igrał wyraźny płomyk zaciekawienia, koncentracji, bądź inszego uczucia, to słowem nijak nie wyraził uczuć. Uśmiechnął się za to, na powrót drwiąco, odkładając pusty już kielich na blat drewnianego stołu.
- Wiem, kim są Zakapturzeni Czarodzieje - Skinął łagodnie głową, jak krnąbrnemu uczniowi. - W Amn trudno o tym zapomnieć. Dopiero co przybyłem do Athkatli, ale nie przybywam z drugiego końca świata, Rufusie. - Jego wzrok zboczył na pysk psa, zatrzymał się na nim przez chwilę; zdawało się, że elf  w niespokjony sposób zbierał myśli. Bezdźwięcznie przesunął dłonią po strunach trzymanego na kolanach yartingu - ich dotyk dodawał mu skrzydeł i pewności nawet kiedy, gdy zachowywał swoje pieśni w myślach, w sercu. Kątem oka rozglądał się wokół - czy nikt nowy nie wszedł do karczmy, czy oberżysta stał wystarczająco daleko, ani czy podpici bywalcy nie nastawiali uszu nazbyt łapczywie.
- Jesteś wiec głupi  - zawyrokował w końcu, kończąc owy namysł, mówiąc szeptem na wszelki wypadek. - Bardzo głupi. Nachylił się konspiracyjnie w stronę niziołka, by ten mógł go lepiej słyszeć. - Gdybyś miał w sobie mądrość, Rufusie, baczniej uważałbyś na słowa wypowiadane wobec nieznajomego. Zakapturzeni są w tym mieście potęgą i gdybym był ich bratem, Czarowięzy tuliłby cię już do snu.
Osunął się na powrót mocniej na ławę, bacznie lustrując lico Rufusa spojrzeniem, wypatrując na nim tym sposobem rozumnej reakcji.
- Jesteś też zuchwały, a zuchwałość cenię - dodał już nieco głośniej, tonem codziennej rozmowy.  - I nazbyt ufny, jak to niziołki. Nie każdy, z kim mówisz, jest twoim kuzynem... - Niby od niechcenia łypnął okiem za niskorosłym gościem. - Wciąż jednak nie odpowiedziałeś mi na pytanie, w jaki sposób ja mogę ci pomóc? Moim orężem jest pióro, przyjacielu, tarczą śpiew; nie będzie ze mnie dobry najemnik, nawet jeśli kupić chcesz mnie nie złotem, a sercem. Bliższa jest mi słodycz wina, niż gorycz przelanej krwi, milszy zapach kobiety, niż esencja walki. A ty chcesz, bym przerąbał się dla ciebie przez magiczne pieczęcie i zagrał na nosie Zakapturzonym, choć widzimy się po raz pierwszy w życiu - zawiesił głos, błądząc wzrokiem po twarzy niziołka.
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeSob 19 Paź 2013, 20:04

- Caileanie! - przerwał mu radośnie Rufus, po czym klasnął w dłonie. Siwe loki uderzyły o czoło. - Drogi Caileanie... zatem muszę zapytać... czy jesteś Zakapturzonym Czarodziejem?
Zachichotał, bo wiedział doskonale, że wysoki towarzysz nie należał do tego zepsutego bractwa. Nie tak prezentowali się ci złodzieje i mordercy, nie tak się wysławiali, a już na pewno nie skupiali jakiejkolwiek uwagi na karłach, chyba że ci miotali kulami ognia w przechodniów. Elf wyzywał go od głupców i miał rację - szalone pomysły krążyły po jego umyśle, bez wytchnienia i w szalonym tańcu. Ale co z tego? I paru głupców musi na tym świecie istnieć, by cokolwiek ruszyło z miejsca.
- Nie wierzę, że w tak niebezpiecznych czasach jak te nie potrafisz się obronić. Na pewno skrywasz w sobie coś, o czym nie chcesz teraz mówić. Tutaj nawet nie chodzi o zdolności waleczne, czy magiczne... nawet szybkie nogi mogą ci pomóc. Nawet duży, śliniący się psiak może pomóc. A pióro, śpiew i dobre słowo tym bardziej. A co do Zakapturzonych jeszcze... te pierdy nie pojawiają się w tak podrzędnych miejscach jak to, bez wyraźnej przyczyny.
Rufus przytaknął również na słowa o ich pierwszym spotkaniu. Rozmawiali być może godzinę albo i krócej - a ile o sobie wiedzieli! Poeta zdradził o sobie więcej niż myślał.
A jeśli ostatecznie okazałby się niegodnym zaufania, malec wiedział, co robić. Nie raz wpakował się w kłopoty przez nadmierną wylewność.
- Kompanów znajdziemy wielu, zapewniam. Trochę to potrwa, fakt, ale znam paru ludzi, którzy umieją machać prawdziwym orężem. Jestem zbyt głupi, by kłamać, więc zaufaj mi.
Zaśmiał się na własne słowa, mając świadomość, że nadal nie odpowiedział wprost na pytanie rozmówcy.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeNie 20 Paź 2013, 21:27

Cailean, w przeciwieństwie do niziołka, nie zaśmiał się nawet samymi oczami. Nie odpowiedział również na jego pytanie, zamiast tego przyglądał mu się z zaintrygowaniem oraz zainteresowaniem, raz po razie miarowo stukając palcem w bęben trzymanego yartingu. Malec był zbyt ufny, zbyt śmiały i zbyt przemądrzały, wszystkie te cechy były cechami, które na poszukiwaczy przygód miały zwyczaj sprowadzać przedwczesną śmierć. Usiadł prościej, wyraźnie spięty, dłoń ułożył na stole, rozglądając się wokół , jakby spodziewając się w izbie Zakapturzonego nadstawiającego ucho na obelgi Rufusa. Życie go nauczyło, że osoby pokroju członków organizacji Zakapturzonych Czarodziejów nawet częściej pojawiają się w podrzędnych spelunach, niż luksusowych przybytkach, gdyż w tych drugich zamieszkują ludzie porządni i uczciwi... lub wpływowi i bogaci - jak zwał, tak zwał.
Bard miał w życiu niebywałą zdolność, zdolność pakowania się w kłopoty i przyciągania do siebie osób, które kłopoty przyciągają z równą łatwością - prawdopodobnie działa to na zasadzie domina, bo przecież Cailean sam w sobie również takim kłopotem był. Wysoce cenił sobie swoje życie, więc nie miał ochoty się w podobne kłopoty pakować  - ale niekoniecznie będzie miał wybór. Być może wkrótce będzie potrzebował pieniędzy... zresztą, wyprawa, jakiej obraz malował niziołek, rzeczywiście wydawała się być bardzo dobrym materiałem na utwór. Tylko samego Rufusa będzie trzeba zamienić na personę bardziej... imponującą.
Pokręcił nosem, gładząc opuszkiem palca brzeg pustego kielicha po winie, nie spojrzał na psa, który - znużony podróżą - ułożył się u jego stóp i zaczął drzemać, kładąc zaśliniony pysk na stopie elfa. 
- Jesteś zbyt głupi, by kłamać - powtórzył, patrząc na niego wyczekująco; wymijająca odpowiedź widocznie nie była dla niego szczególnie zadowalająca. Patrzył prosto w oczy, w napięciu, wciąż wyraźnie spłoszony głośną obrazą Zakapturzonych. - Albo zbyt głupi, by mówić prawdę. Trzeba mi pomocy, Rufusie. Pomóż mi i udowodnij, że masz czyste intencje i jesteś zdrów na umyśle, a wówczas przemyślę twój szalony plan.
Powrót do góry Go down
Rufus
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 16

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 28/03/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Niziołek

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimePon 28 Paź 2013, 13:24

- W takim razie zamieniam się w słuch - rzekł chyżo i wyczuwając powagę sytuacji przestał się uśmiechać.
Wydawało się, że będzie to uczciwa wymiana. Czy nie tak winna wyglądać prawdziwa współpraca? Pomagać, by potem otrzymać pomoc? Niziołek odetchnął z ulgą, że będzie mógł zrobić coś więcej niźli uprzątnąć swe domostwo i nudzić się brakiem zajęć wśród swej organizacji. Okres, który nastał był stagnacją absolutną, przynajmniej w jego życiu, tak więc czuł prawdziwą chęć działania. Chciał powstać, wygładzić swe spodnie i iść! Dlatego teraz cierpliwie czekał, aż bard zbierze myśli i wypowie to, co leżało mu na sercu.
Rufus dokładnie lustrował twarz elfa od początku długiej rozmowy - Cailean opanował do perfekcji grę gestów, zupełnie jakby grał nie tylko na instrumentach, a również na własnym ciele. Niziołek podziwiał go za to, choć z tyłu głowy biła mu myśl, że nie bez powodu przybył on tutaj samotnie. Dezerter? Jeśli był wygnańcem i prosić będzie o azyl, Rufus znał opuszczone miejsce, którym się opiekował. Na tę myśl zrobiło mu się przykro, wszak historia nie była malowana jasnymi barwami, lecz nie tracił do końca pogody ducha. Gdy trzeba będzie działać, zabraknie miejsca na troski. I tego niziołek właśnie oczekiwał.
- Pomogę ci i udowodnię, że nie jestem takim szalonym karłem, na jakiego wyglądam. Nie wszystko przecież można załatwić w pojedynkę.
Powrót do góry Go down
Cailean
(4) Upadek Ardulli

Doświadczenie : 17

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/04/2013

karta postaci
Rasa Rasa: Elf

Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitimeNie 17 Lis 2013, 17:29

Cailean skinął głową; ich wymiana zaiste wydawała się uczciwą. On zbierze informacje, potem mu pomoże, a potem ewentualnie rzuci się na pewną śmierć do odludnej kuli sfer, depcząc po zasadach ustalonych przez Zakapturzonych Czarodziejów. Musiał w myślach przyznać, że w gruncie rzeczy sytuacja ta nie malowała się przed nim w najbardziej jaskrawych barwach... ale właściwie to te barwy jeszcze wczoraj nie były ani krztyny mniej szarawe. 
- Nie tutaj, przyjacielu, przejdźmy w ustronniejsze miejsce - oświadczył bard, kładąc na stolik puste szkło po winie; głos jego zabrzmiał dźwięcznie jak melodia fletu. Trącił stopą pysk śpiącego psa, pragnąc go zbudzić i przygotować do dalszej drogi, sam uchwycił za gryf instrument, poprawił płaszcz i powstał, skinąwszy niziołkowi głową. Był pewien, że Rufus zna w tym mieście wiele mniej rzucających się w oczy miejsc, niż karczma, nawet tak opustoszała, jak ta. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że im izba mniej wypełniona, tym łatwiej wychwycić słowa rozmowy - a niepowołane uszy mogły być (niestety) bardzo dobrze zakamuflowane... 
- Chodź, Mora - gwizdnął na psa, przewiesiwszy instrument na grubym pasie przez ramię skierował się do wyjścia z Krzywego Żurawia.
Powrót do góry Go down


Główna sala Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Główna sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Główna sala
» Główna sala

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Cienie Amn :: Athkatla - Miasto Monety :: Slumsy :: Bramy :: Krzywy Żuraw-