W centralnej części Promenady wzniesiono trzy wielobarwne namioty, które otoczone są sznurem olbrzymich wozów, gdzie przetrzymywane są dzikie zwierzęta pochodzące z różnych stron świata – lwy, tygrysy, niedźwiedzie... ponoć mają nawet smocze pisklę, któremu wygasł ogień. Cyrkowa bohema bardzo rzadko opuszcza swoje namioty, które służą im za sypialnie, a mieszkańcy oraz przejezdni z Athkati mogą ich zobaczyć jedynie podczas częstych pokazów. Nie mają ostatnio wielkiej publiki. Niedawne kłopoty wywołane przez niejakiego Kalaha – choć już zażegnane – pozostawiły po sobie trwały ślad w mentalności tutejszych kupców. Mówi się, że w cyrku dziay się wówczas straszliwe rzeczy; że gnomi iluzjonista zamienił go w swój własny, prywatny plac zabaw... bawiąc się ludźmi jak marionetkami.. Ale Kalah już odszedł.
Atmosfera wokół cyrku nie porywa; smętne zawodzenie zwierząt, markotne miny pracowników budują nieciekawy obraz cyrku zarówno dzisiaj, jak i w przyszłości. Trójka ludzkich dzieci bryka nieopodal wozu z niedźwiedziem, drażniąc zwierzę znalezionym przy bramach patykiem, przechodzące niewiasty z wyższych sfer zakrywają otwarte ze zdumienia usta. Raz za czas przeżegna się druid, nierad z uwięzienia przyjaciół.
Pokazy odbywają się dzień po dniu, często jeden po świcie i drugi przed zmierzchem.