Samo minięcie drzwi prowadzących do obskurnego budynku, w którym to mieści się siedziba Złodziei Cienia, musi wzbudzać swojego rodzaju dreszcze; wszak jak można ufać miejscu, w którym w cieniu może czaić się najcichszy i najdoskonalszy sztylet Amn? Przedsionek tego miejsca przypomina składownię, przy stole ustawionym na samym jego środku stoi kilku – jak nietrudno się domyślić – złodziei lub przemytników, handlujących towarem nielegalnego pochodzenia. Głównie bronią, ale również innymi częściami ekwipunku, nietrudno wypatrzeć na stołach przedmiotów właściwych szkolonym zabójcom – trucizn, sztyletów, antidotów. Kilku mężczyzn przechadza się tam i z powrotem, niezwykle czujnie lustrując każdego, kto odważy się wejść do przybytku; ich kocie sylwetki zdają się rozpływać w ciemnościach, ilekroć znajdą się poza blaskiem płonących świec. Przez brud okien nie dociera światło; bez wątpienia nie przypadkowo.
Za parawanami muszą rozciągać się dalsze komnaty – nikt jednak nie przejdzie przez nie przypadkowo, nie uzyskując wcześniej pozwolenia. Zdobytego dyplomatycznie – lub cięciem miecza.