| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Doświadczenie : 246
Liczba postów : 282 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Skwer kupców Czw 18 Lip 2013, 22:34 | |
| First topic message reminder :
Jest to niewielki placyk, kawałek wolnej przestrzeni między zabudowaniami dzielnicy, gdzie biegnąca środkiem wielkiego mostu ulica nieco się rozszerza. Miejsce to od dawien dawna gromadzi przeróżnych przekupniów i straganiarzy, oferujących przechodniom mnogość towarów. Ot, jeden wychudły brodacz sprzedaje ryby, łowione nocną porą kilkadziesiąt stóp niżej; kazi przy tym pół dzielnicy ich wątpliwej urody zapachem. Porażeni nim mieszczanie szukają ratunku u brzuchatego kramarza o śniadym obliczu, otoczonego worami wonnych przypraw z dalekich krajów. Z kolei wrzaskliwy gnom, z wysokości beczółki po piwie, zachwala "maści, driakwie i dekokty, na dur, dżumę, ospę i swędzące przyrodzenie!". Czasem przejdzie tędy znudzony strażnik, czasem strudzony nosiwoda lub helmowy kapłan z pobliskiej świątyni; do wszystkich zaś uśmiechają się wymuszenie wszędobylskie ladacznice. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Doświadczenie : 23
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 11/07/2013
karta postaci Rasa: Człowiek
| Temat: Re: Skwer kupców Sob 14 Wrz 2013, 21:42 | |
| Wyszło lepiej, niż li się spodziewał; widno nie tylko on, ale i dziwny cudzoziemiec cieszył się łaską bogini -nie uzdrowiłaby wszak swą mocą zwykłego nikczemnika. Uśmiechnął się ledwie zauważalnie, kącikiem ust, i złożył krótkie, lecz gorące dziękczynienie. Na uwagę o ocalonym przezeń bandycie nie zareagował nijak -bo i nie było tu żadnego słowa, które wartoby wtrącić. Mógłby co prawda zacząć opowieść o tym, jak ludzie wstępują na zbójecki szlak, i jakie myśli kłębią się w nich, gdy nim kroczą. Mógłby mówić o nędzy slumsów i palącej bezsilności, a także o gryzących wyrzutach sumienia. O tym, że tych dwóch mogłoby dzić ujść szczęśliwie i z łupem, gdyby nie to właśnie, że za wszelką cenę unikali walki... Ale to zajęłoby dużo czasu, którego nie było już ani trochę. -Łowcy magów, zwani Zakapturzonymi Czarodziejami. Dziwię się, że jeszcze ich nie ma -odpowiedział na pytanie dziewczyny. -Kogo dostaną w swe ręce, ten już więcej nie ogląda światła. Trzeba nam uchodzić. -Wstał, po czym wyciągnął rękę do Salmana, chcąc pomóc mu się podnieść. -Pięć Dzbanów jest za węgłem, widać stąd jego kominy. Traficie niechybnie. Ja ruszę w swą stronę. Moje przewodnictwo...-skrzywił się, jakby boleśnie -...nie przyniosło wam szczęścia. |
| | | Doświadczenie : 22
Liczba postów : 193 Data dołączenia : 14/03/2013
karta postaci Rasa: Człowiek
| Temat: Re: Skwer kupców Nie 15 Wrz 2013, 00:38 | |
| Gdy napotkała spojrzenie Salmana, tylko łagodnie skinęła mu głową. Wiedziała, że potrzebował czasu, by dojść do siebie i że lepiej będzie, jeśli powstrzyma się od gadania choćby i na moment... Odjęła dłoń od twarzy brata, wpierw musnąwszy ją delikatne opuszkami; sama wstała, odsuwając się odeń, by z pomocą Blizny mógł się podnieść. Miała nadzieję, że da radę się zebrać i że rana była tak dobrze zaleczona, na jaką wyglądała. Mocno wciągnęła powietrze; wciąż słyszała wody Morza Mieczy liżące brzegi pod Mostem. - Na kogo polują? - zapytała. - Za co? Nawet jeśli nic nie uczynię, będą mnie niepokoić? - Łowcy magów, mogła się domyślić. Amn znane jest, było i przez lata jeszcze będzie z ignorancji wobec arkanów magii. W Brynnlaw słyszała mgliste pogłoski, nikt jednak chętnie nie dzielił się wiedzą, czym właściwie były niesławne Czarowięzy. Nazwę tę usłyszała raz, czy dwa, nigdy jednak nikt nie podjął się tematu głębiej... Ich towarzysz wyrażał się o przytułku wiele odważniej, niż piraci w przystani. - Daruj, dopiero co wyszliśmy na ląd, a ja nie znam tego miejsca. Pewien jesteś, że chcesz teraz odejść? Jesteśmy ci winni więcej, niż możemy dać. Ogrzej się z nami w Pięciu Dzbanach, wyglądasz, jakbyś potrzebował tego nie mniej, niż my. |
| | | Doświadczenie : 16
Liczba postów : 16 Data dołączenia : 03/05/2013
karta postaci Rasa: Człowiek
| Temat: Re: Skwer kupców Nie 15 Wrz 2013, 15:26 | |
| Salman chwycił dłoń obdartusa i powstał, mamrocząc niezrozumiale słowa podziękowania. Zerknął na swoje odzienie, zabrudzone i mokre, po czym niedbale się otrzepał. Głowę wciąż miał ciężką od bolesnego pulsowania pod rytm uderzeń serca. Wspomnienia napływały falami, wspomnienia niezbyt przyjemne i wciąż tak samo chaotyczne. Starał się jednak skupić na słowach towarzyszy; wyobrażał sobie Zakapturzonych jako zawistnych starców polujących na magicznie uzdolnionych. Przygarbieni, paskudni i źli - dlaczego wszędzie ktoś taki musi być na szczycie? Poczuł, jak rośnie w nim złość. Czy Esme jest więc w niebezpieczeństwie? Czy może noc ukryła fakt, iż ta manipulowała nadnaturalnymi mocami? Nie wiedział, ale pewny był jednego - nie mogli zostać tutaj ani chwili dłużej. Odgłosy bitki jedynie pozornie umknęły ludzkim, i nie tylko, uszom. Musieli zniknąć czym prędzej. - Możemy porozmawiać w jakimś bezpiecznym miejscu - odezwał się, wkładając swoje ostrze do pochwy u jego boku. - Chyba nie zamierzamy stać tutaj do świtu, prawda? I rozejrzał się dookoła, chcąc wybrać najbezpieczniejszą drogę. Wszystkie jednak wyglądały tak samo upiornie, dlatego zwrócił się do wojaka: - Chyba znowu musisz nas poprowadzić. Możemy poznać twe imię? Chyba nie było okazji, by się przedstawić. Po tych słowach Salman odszedł na parę kroków, do kupieckiego straganu, gdzie wcześniej ukrywała się Esme. Wziął ich bagaż i wrócił, czekając na odpowiedź. Czekając, aż ruszą w dalszą podróż. |
| | | Doświadczenie : 23
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 11/07/2013
karta postaci Rasa: Człowiek
| Temat: Re: Skwer kupców Wto 17 Wrz 2013, 22:32 | |
| -Gdy kto użyje mocy, ściągają jak gończe psy, jakoby wietrząc ją w powietrzu -głos Blizny nie pozwalał stwierdzić, czy darzy opisywanych przez siebie czarodziejów jakimiś żywszymi uczuciami. Wydawał się raczej być zatroskanym całą sytuacją -co chwila rozglądał się nerwowo, a chwilami zdawał się nawet węszyć, niby pies. -O ile mi jednak wiadomo, nie ścigają za bycie magiem, jeno za czynienie magii wbrew ich woli. Słysząc propozycję dziewczyny, skrzywił się tylko; po dłuższej chwili można było jednak wziąć grymas za coś w rodzaju uśmiechu. -Prosiliście o porządną gospodę, a do takich ludzie mego pokroju nie mają wstępu. Idźcie, czas ucieka -uniósł rękę, wskazując kierunek, który powinni obrać. Drogi było pięćdziesiąt, może sto kroków, nie więcej. -Blizna -rzekł tylko, gdy Salman spytał go o imię. Nie patrzył przy tym jednak nawet w stronę młodzieńca; wzrok jego utkwił z nagła w jakimś innym czasie i miejscu. -Jestem Blizna -powtórzył. -Pamiętajcie, albo zapomnijcie. Bogowie z wami. Następnie zaś owinął się płaszczem, kryjąc podeń miecz, i widno zbierając się do odejścia.
Stał tak jeszcze chwilę, może dwie, poprawiając poupychany po kieszeniach ekwipunek, za czem, skinąwszy parze cudzoziemców głową, odwrócił się na pięcie i odszedł. Kroki jego bosych, ubabranych we krwi stóp były ciche, niby kocie. W ciągu dziesięciu uderzeń serca Blizna, stąpający jakoby zewsząd spodziewał się ataku, rozpłynął się w najbliższym cieniu. |
| | | Doświadczenie : 22
Liczba postów : 193 Data dołączenia : 14/03/2013
karta postaci Rasa: Człowiek
| Temat: Re: Skwer kupców Pon 14 Paź 2013, 00:30 | |
| Choć niechybnie uderzył ją opis Czarowięzów, Esme nie wyglądała na bardziej zdenerwowaną, niż jeszcze parę chwil temu; strapiła się tylko nieco, zadumała i dłuższy czas nic nie rzekła, błądząc spojrzeniem wzdłuż strużek krwi, tworzących pajęczynę między kamieniami skwerowej ścieżki. Na odchodne skinęła Bliźnie głową, jakiś czas jeszcze patrząc za nim, jak odchodził. Zadumana i milcząca. Dał im więcej, niż prosili, a oni byli mu winni więcej, niż mieli możność ofiarować. Ocean zawsze zwraca to, co odda się jego falom... - Będziemy pamiętać - odparła, raczej nie do Blizny, który już tego usłyszeć nie mógł, raczej tez nie do brata, co do którego nie miała pewności, czy w ogóle jej słuchał. Prawdopodobnie po prostu do siebie, składając to niby przed sobą obietnicę, której treść honor nakazywał wypełnić. - Chodźmy - mruknęła, naciągając mocniej poły płaszcza, by uchronić się przed chłodem towarzyszącym rodzącemu się brzaskowi. Drgnęła niepewnie, lecz chwilę potem wyminęła Salmana i powoli jęła iść ku Pięciu Dzbanom. - Chodźmy, Salmanie - powtórzyła głośniej, gdy znalazła się obok brata. - Odpoczniemy, posilimy się... a nazajutrz mi powiesz, czym za to zapłacimy i dokąd pójdziemy później. - W jej głosie nie było złości, ani nawet grymasu niezadowolenia, choć jedno i drugie Salman mógł od dziewki nad wyraz łacno wyczuć. Nijak nie dała po sobie poznać kłębionych na dnie serca szczęścia oraz ulgi, że znów widzi brata stojącego na dwóch nogach i o własnych siłach. Minęła jednak drzwi "Pięciu Dzbanów" obojętnie, ruszając dalej przed siebie. |
| | |
| Temat: Re: Skwer kupców | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |